środa, 9 stycznia 2013

Powrót do szkoły i noworoczne przeziębienie

Bry wszystkim!

Dawno nie pisałem co u mnie więc może zacznę od krótkiej relacji. Świąteczne wolne minęło mi bardzo powoli i przyjemnie. Niestety mojego cudownego planu nauki nie udało się zrealizować i na książkach zdążyła się osadzić mała warstewka kurzu. Na świat należy jednak patrzeć optymistycznie, a to oznacza że czas wolny pozwolił mi w pełni zregenerować siły. Wspaniałe wolne przypieczętował jeszcze najlepszy sylwester mojego dotychczasowego życia. Muszę przyznać, że ten dzień razem z panią X będziemy wspominać bardzo długo. Potem nastąpił trudny powrót do szkoły. Wystawianie ocen (średnia 3.16, szału nie ma dupy nie urywa) i ostatnie sprawdziany przed feriami potrafią skutecznie dobić człowieka. Na (nie)szczęście z tego koszmaru wyzwoliło mnie przeziębienie. Dzięki temu mam teraz dużo czasu na granie na gitarze, czytanie książek, zabawę w programowanie czy granie sobie w nowego Assassina. Mam tylko nadzieję że zdążę wyzdrowieć do ferii bo moje plany są bardzo napakowane i nie ma w nich miejsca na chorobę.

Teraz może trochę o moich postępach gitarowych. Mój świąteczny debiut wypadł nie najgorzej. Może i zaliczyłem kilka potknięć ale chyba nikt tego nie zanotował. Przez resztę czasu doskonaliłem swoje chwyty barowe na piosenkach "Dyskotek gra", "What's up" i "Nie stało się nic". Muszę sobie przyznać, że chwyty które jeszcze nie tak dawno były dla mnie czarną magią wychodzą mi już nie najgorzej.To już koniec na dzisiaj. Zostawiam was z klasykiem Pink Floydów którego wkrótce mam zamiar się nauczyć.

Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach

piątek, 28 grudnia 2012

Święta święta i po świętach



Święta już minęły postanowiłem więc podzielić się z wami moimi przemyśleniami na ich temat. Tak więc może bez zbędnych ceregieli przejdę do rzeczy.

W tegoroczne święta wyjątkowo poczułem Bożonarodzeniową atmosferę. Szczerze mówiąc to nie pamiętam już takich świąt które miały by w sobie tyle "tego czegoś jak te.  W sumie nie wiem sam czemu tak się stało. Być może wpływ na to miało to, że przez cały grudzień byłem zabiegany i wszystkie lampki na oknach, kolędy w radiu, mikołajów na ulicach dostrzegłem dopiero tuż przed samą wigilią, a może po prostu dojrzałem do tego żeby dostrzegać pewne szczegóły których wcześniej nie dostrzegałem. Bez względu na jakie były tego powody te święta na długo pozostaną w mojej pamięci.

 Bożonarodzeniowa atmosfera nie zamaskowała jednak w pełni kilku wad świąt. Jak dla mnie największą i najistotniejszą z nich są życzenia świąteczne. Osobiście w tym roku składanie pisemnych życzeń ograniczyłem do zwykłego postu na fb o treści "Wesołych świąt" wraz z linkiem do mojej ulubionej hiszpańskiej kolędy ("Mi Burritto Sabanero") i ewentualnym "nawzajem" w esemesach czy na facebookowym czacie. Co do samych pisemnych życzeń to jeśli już mam takowe dostać to zdecydowanie wolę np. takie:

"ej Panie X, wesołych świąt! żebyś spełniał swoje marzenia, miał jak najlepszą średnią, dobrze się bawił w sylwestra i w ogóle! "

w których widać, że były napisane do mnie bez użycia ctr+c i ctl+v od takich:

"Nadchodzi dni świąteczny czas 
z rodziną już szykujesz stół
na ten dzień czeka każdy z nas
bo jest on w roku tylko raz 
I chodź na dworze halny wiatr (znowu)
i masz już tej pogody dość 
niestety także stopniał śnieg
AH! jak ta pogoda daje w kość 
Pamiętaj jednak że ta noc
w sobie ma magiczną moc
marzenia nagle spełnią się 
i przyszłość wnet zaskoczy Cię
a życzeń tyle właśnie stąd 
Że chcę Ci życzyć (też) wesołych świąt"

w których to ktoś nawet nie przyłożył ręki do usunięcia zbędnych fragmentów. Co do życzeń ustnych to właściwie nic do nich nie mam. Niestety tylko właściwie bo kiedy już takie składam to są one bardzo indywidualne i uświadamia mi to jak bardzo oddaliłem się od niektórych osób. Kiedy staję przed kimś z kim kiedyś byłem bardzo blisko, a teraz nie wiem nawet czego mu życzyć w budzi się we mnie poczucie winy... Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że dzięki temu zdajemy sobie sprawę nad którymi relacjami trzeba by trochę popracować.

Tak jakoś dziwnie się składa że zawsze w święta oglądam dziennik i tutaj pojawia się kolejny problem. Co roku kiedy zasiadam przed telewizorem słucham o ilości wypadków śmiertelnych i ich porównanie do poprzednich lat. Wyjątkowo przypomina mi to licytację. To trochę tak jakbyśmy co roku chcieli pobić rekord w ilości trupów ku uciesze widzów. Nie ma dziennika w którym ta licytacja by się nie odbywała co jest trochę przerażające, bo oznacza że ludzi kręcą takie informacje.

Co jeszcze irytuje mnie w święta ?? Hmmm... Nie wiem jak to opisać więc przytoczę cytat: "zrób [...] bo co sobie o nas goście pomyślą". Sama idea kierowania się tym co ludzie pomyślą jest dla mnie najbezsensowniejszą ideą kiedykolwiek wymyśloną. O ile potrafię jeszcze zrozumieć takie rozumowanie jeśli gośćmi są ludzie obcy, ale kiedy mówimy o własnej rodzinie z którą udajemy jeszcze iż jesteśmy strasznie blisko to jest to fałszywość poziom hard. Oczywiście nie twierdzę że należy przyjąć gości w totalnym burdelu, jednak odchył w drugą stronę zwłaszcza argumentowany w taki sposób jest jeszcze gorszy.

I tak o to kończą się rzeczy które irytują mnie w święta. Dziękuję wszystkim za uwagę. Na zakończenie tematu świątecznego zostawiam was z piosenką która rządziła w te święta w moich <niebieskich> słuchawkach:



Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Merry Christmas

Hoł hoł hoł

Zaraz wigilia przyszedł więc czas żeby złożyć wszystkim życzenia. Niestety nie jest to moja mocna strona i zazwyczaj kończy się na "nawzajem"... Jednak specjalnie dla was postanawiam uruchomić swoją kreatywność i życzyć wam:

WESOŁYCH ŚWIĄT !

Wraz z wigilią przyjdzie także mały teścik moich umiejętności gitarowych także trzymajcie kciuki. Zostawiam   was z świąteczna piosenka od Coldpley-u w głośnikach. Do napisania :) 

Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach 

sobota, 22 grudnia 2012

Coraz bliżej święta

Dobry wieczór wszystkim! :)

Wreszcie upragnione wolne! Jedenaście dni wolnego ^^ Święta, sylwester... To chyba moja ulubiona przerwa w roku! Tym razem jednak plany są ambitne i pod koniec wolnego mam zamiar się z nich przed wami rozliczyć. Po pierwsze, z okazji luzu nie zaniedbujemy planu systematycznej nauki. Po drugie, nadrabiamy zaległości z języka angielskiego i rosyjskiego, aby plan mógł wreszcie zacząć działać jak należy. Po trzecie, przygotowujemy kilka rzeczy na tegoż bloga jak np. banner itp. itd. i liczymy na zdobycie pierwszego czytelnika. I po czwarte i zarazem ostanie odpoczywamy!

Dobra, teraz trochę o ostatnim tygodniu. Wyjątkowo udało się zbytnio nie zaniedbać gitary i poczynić postępy. Chwyty barowe jeszcze nie wychodzą idealnie, ale już widać światełko w tunelu. Co do nauki szkolnej to po ostatnim "sprincie" trochę zwolniłem tępa (oczywiście nie zaniedbując planu systematyczności) i samopoczucie od razu skoczyło do góry. Do skoku samopoczucia przyczyniła się także pani X która po tygodniu nieobecności wreszcie wróciła do Polski. Na biurku (choinka jeszcze nie ubrana) czeka żeby go otworzyć pięknie zapakowany prezent od niej. Poziom samopoczucia dobija do górnej granicy.

Na sama koniec może jeszcze o kilku piosenkach świątecznych których się uczę. Pierwsze dwie to wspomniane już ostatnio "Dzisiaj w Betlejem" i :Jest taki dzień". Natomiast trzy nowe to "Przybieżeli do Betlejem", "Skrzypi wóz" i "Cicha noc" którą (uwaga! uwaga!) gram tzw. palcówką. O ile pierwsze dwie wychodzą mi już tak jakbym chciał to w trzech kolejnych czasem się jeszcze mylę, ale na wyeliminowanie tego zostało mi całe półtora dnia. Na koniec zamieszczam linki do chwytów z których uczyłem się wyżej wymienionych kolęd:
1."Dzisiaj w Betlejem" - http://teksty.wywrota.pl/26939-koledy-dzisiaj-w-betlejem.html
2.:Jest taki dzień" - http://teksty.wywrota.pl/18633-koledy-jest-taki-dzien-dzien-jedyny-w-ro.html
3."Przybieżeli do Betlejem" - http://www.gitaradlapoczatkujacych.pl/koledy-na-gitare.html
4."Skrzypi wóz" - http://www.spiewnik.fogi.pl/teksty/450,skrzypi_woz
5."Cicha noc" - http://www.gitaradlapoczatkujacych.pl/koledy-na-gitare.html

Nie składam wam jeszcze życzeń bo na to poświęcę oddzielnego posta. Wracam do ciepłego łóżka, ciepłej herbatki i dobrej książki. Zostawiam was z piosenką która idealnie wprowadza w świąteczny nastrój, a której w tym roku zabrakło w pewnej bardzo znanej reklamie:


Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach

PS. Po piątkowym koncercie kolęd, który co roku odbywa się w mojej szkole obiecałem sobie w duchu że za rok będę komuś akompaniował na gitarze. A co mi tam!

niedziela, 16 grudnia 2012

Walka z systemem edukacji

Dzień dobry wszystkim :)

Dzisiejszy wpis chcę zacząć od przeprosin za takie haniebne zaniedbanie bloga, poniżej postaram się trochę z tego wytłumaczyć. Jak pamiętacie z poprzedniego posta (jak nie to zapraszam wpis niżej)  ostatnio postawiłem sobie za cel  matematykę. Cel ten zaabsorbował mnie w 100% ale pomimo tego nie do końca udało się go zrealizować. Co prawda przyznaję pierwszy sprawdzian napisałem zadowalająco (zgubiły mnie niestety głupie błędy), ale drugi był dla mnie lekkim zawodem. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fizyka i angielski, czyli kolejne dwa przedmioty które są dla mnie ważne. Przed końcem półrocza chciałem trochę powalczyć (nie żebrać, do żebranie o oceny nie mam zamiaru się zniżać) o wyższe oceny z tych przedmiotów. I o ile z angielskiego dalej walczę i jestem już blisko to z fizyki niestety okazało się że jestem na starcie skazany na niepowodzenie z powodu... swojej szczerości i woli sprawiedliwości.

Tak więc teraz nastąpi tak zwana "mała dygresja" na temat historii mojej i mojego nauczyciela fizyki. Otóż gdzieś na początku roku kochany nauczyciel zrobił nam zapowiedzianą kartkówkę. Niestety "przypadkiem" zapomniał nam wspomnieć iż powinniśmy sobie przygotować tabelki z podstawowymi danymi na temat planet układu słonecznego. Kartkówka ta była zupełnym zbiegiem okoliczności na czas (tj, rozwiązałeś w minutę bdb, w dwie db itd.). Znalezienie odpowiednich danych w podręczniku zajmowało około trzech minut, a do tego należy również doliczyć czas na obliczenia itp.. Cóż... niestety mój ulubiony pan fizyk nie był w stanie przyjąć z godnością informacji że nie powiedział nam o tabelkach i że nawet on rozwiązywał to zadanie w czasie na dopa. Tak oto równocześnie stałem się bohaterem klasy który wywalczył lepsze oceny i najczarniejszym charakterem klasy w oczach pana Fizyka.

Wracając do tematu, na fizykę poświęciłem na prawdę dużo czasu, a kartkówkę napisałem w miarę dobrze. Niestety z rolą "czarnego charakteru" wiąże się również kwestia złych ocen. Może to niektórych trochę zdziwić ale dop za poprawnie rozwiązaną kartkówkę mnie nie satysfakcjonuje. Podsumowując, po małym kryzysie wróciłem do nauki fizyki mając w sobie jeszcze więcej determinacji. Pewnego dnia przyjdę do pana Fizyka i pokażę mu świadectwo zdanej matury z fizyki na 90% i wtedy porozmawiamy o moim dopie.

A co w ostatnim czasie działo się z gitarą ?? Przez tydzień kurzyła się w koncie pokoju, jednak kilka dni temu została odkurzona. Aktualnie staram się znaleźć jakiś złoty środek miedzy nauką, gitarą i panią X. Póki co eksperymentuję z gospodarowaniem czasu i systematyczną nauka i efekty są jak na razie zadowalające. Z nowych piosenek na gitarę uczę się "Hallelujah" (chwyty barowe nie brzmią jeszcze tak jak powinny) i ,z okazji zbliżających się świąt, "Jest taki dzień" oraz "Dzisiaj w Betlejem". Na dzisiaj to już tyle. Zostawiam was z piosenką, która z nieznanych mi powodów, w ostatnim czasie pchała mnie do przodu za każdym razem gdy chciałem już się poddać.


Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach 

PS. Ostatnio większość wolnego czasu spędziłem w kinie (aż dwa filmy XD) i zastanawiam się czy nie chcielibyście zobaczyć tutaj moich recenzji tych filmów. Muszę to rozważyć, efekty rozważań zobaczycie (albo nie zobaczycie) sami w odpowiednim czasie.

piątek, 30 listopada 2012

matematyka, matematyka i jeszcze raz matematyka

Siemanko :)

Ostatnio napisałem że w szkole najgorszy okres już minął i teraz będzie czas na grę na gitarze... Jak to często w życiu bywa prawda trochę minęła się z oczekiwaniami. Po części sam sobie narzucam takie tempo, no ale jak już coś wjedzie mi na odcisk to nie mogę sobie odpuścić. Tym razem na odcisk weszła mi matematyka i nie odpuszczę sobie dopóki czegoś nie udowodnię paru osobom w tym także sobie. W związku z tym, pomimo ambitnych planów, gitara znowu zeszła na drugi plan i niestety w najbliższym czasie raczej to się nie zmieni :/ W przyszłym tygodniu czeka mnie też kilka ważnych sprawdzianów w tym jeden z opisanej wyżej matematyki. Do tego dochodzą jeszcze mikołajki, a co się z tym wiąże będzie trzeba zorganizować jakiś prezent dla Pani X (w sumie to sam prezent jest już zorganizowany, ale teraz go będzie jeszcze trochę ubarwić)

Podsumowując w najbliższym czasie priorytetem będzie raczej nie zapomnieć co to jest gitara niż w jakiś sposób rozwinięcie swoich możliwości. Chciałbym znaleźć w weekend trochę czasu żeby nauczyć się piosenki "hallelujah", która jest kolejnym etapem pracy nad chwytami barowymi ,niestety na razie raczej się na taki sukces nie zapowiada.

Na dzisiaj to już wszystko. Zostawiam was z piosenką którą nie tak dawno nauczyłem się grać i wyjątkowo wpadła mi ona w ucho:
Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach 

PS. Zastanawiam się czy takie wpisy jak ten nie są trochę za krótkie...

środa, 21 listopada 2012

Jak to się zaczęło

Dobry wszystkim :)

Jako że ma to być blog głównie o moich postępach w grze na gitarze to pasowałoby napisać jak to się w ogóle zaczęło. W przeszłości kilkakrotnie próbowałem gry na gitarze siostry jednak z marnym skutkiem. Czemu więc tym razem się udało ?? Jak większość ważnych rzeczy w życiu każdego chłopaka przez dziewczynę. Za gitarę chwyciłem kiedy potrzebowałem uporządkować myśli i opanować stres przed ważną dla mnie rozmową. Uparłem się wtedy że nauczę się grać utwór happysadu "Zanim pójdę"  i pomimo że po drodze zaliczyłem parę innych utworów i nie była to moja pierwsza piosenka to cel został osiągnięty. Dlaczego chciałem zacząć właśnie od tego ?? Głównie dlatego że jest to piosenka w której znajduję pocieszenie przy wszelakich problemach sercowych. Stresu nie udało się opanować ale ważna rozmowa odbyła się. Mimo obietnic dania szansy, gigantycznej cierpliwości i przede wszystkim wyrozumiałości z mojej strony... cóż obietnice nie zostały dotrzymane, a ja zostałem odrzucony (sprawa była bardziej skomplikowana niż to tutaj opisałem, ale o tym kiedy indziej). I pomimo tego że przeżywałem wtedy małą (??) depresję, to teraz widzę że wyszedłem na tym lepiej niż się spodziewałem. Gdyby nie to nie chwytałbym gitary za każdym razem gdy musiałem odciągnąć myśli od utraconej nadziei. Gdyby nie to nie wpadłbym w rutynę dzięki której przyzwyczaiłem się do codziennego grania. Gdyby nie to nie znosiłbym cierpliwie okropnego bólu palców. Gdyby nie to pewnie poddałbym się przy pierwszym lepszym problemie. I gdyby nie to nie dałbym szansy pani X czyli mojej dziewczynie ,którą będę w ten o to sposób będę nazywał.

Na koniec może trochę o postępach w nauce. Jako że właśnie minął okres wywiadówek to w szkole ostatnimi czasy było trochę ciężej niż zwykle więc gitara musiała zejść na drugi plan. Na szczęście okres ten już się skończył i teraz ponownie gitara wraca w moje łaski. Dzisiaj zacząłem próby opanowanie akordów barrowych, które ćwiczę w utworze "Makumba" Big Cycu (Big Cyca ??), jak na razie z marnym skutkiem. Póki co jednak nie mam zamiaru się poddawać.

Na dzisiaj to już koniec. Zostawiam waz z moim lekarstwem na wszystko:
Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach