niedziela, 16 grudnia 2012

Walka z systemem edukacji

Dzień dobry wszystkim :)

Dzisiejszy wpis chcę zacząć od przeprosin za takie haniebne zaniedbanie bloga, poniżej postaram się trochę z tego wytłumaczyć. Jak pamiętacie z poprzedniego posta (jak nie to zapraszam wpis niżej)  ostatnio postawiłem sobie za cel  matematykę. Cel ten zaabsorbował mnie w 100% ale pomimo tego nie do końca udało się go zrealizować. Co prawda przyznaję pierwszy sprawdzian napisałem zadowalająco (zgubiły mnie niestety głupie błędy), ale drugi był dla mnie lekkim zawodem. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fizyka i angielski, czyli kolejne dwa przedmioty które są dla mnie ważne. Przed końcem półrocza chciałem trochę powalczyć (nie żebrać, do żebranie o oceny nie mam zamiaru się zniżać) o wyższe oceny z tych przedmiotów. I o ile z angielskiego dalej walczę i jestem już blisko to z fizyki niestety okazało się że jestem na starcie skazany na niepowodzenie z powodu... swojej szczerości i woli sprawiedliwości.

Tak więc teraz nastąpi tak zwana "mała dygresja" na temat historii mojej i mojego nauczyciela fizyki. Otóż gdzieś na początku roku kochany nauczyciel zrobił nam zapowiedzianą kartkówkę. Niestety "przypadkiem" zapomniał nam wspomnieć iż powinniśmy sobie przygotować tabelki z podstawowymi danymi na temat planet układu słonecznego. Kartkówka ta była zupełnym zbiegiem okoliczności na czas (tj, rozwiązałeś w minutę bdb, w dwie db itd.). Znalezienie odpowiednich danych w podręczniku zajmowało około trzech minut, a do tego należy również doliczyć czas na obliczenia itp.. Cóż... niestety mój ulubiony pan fizyk nie był w stanie przyjąć z godnością informacji że nie powiedział nam o tabelkach i że nawet on rozwiązywał to zadanie w czasie na dopa. Tak oto równocześnie stałem się bohaterem klasy który wywalczył lepsze oceny i najczarniejszym charakterem klasy w oczach pana Fizyka.

Wracając do tematu, na fizykę poświęciłem na prawdę dużo czasu, a kartkówkę napisałem w miarę dobrze. Niestety z rolą "czarnego charakteru" wiąże się również kwestia złych ocen. Może to niektórych trochę zdziwić ale dop za poprawnie rozwiązaną kartkówkę mnie nie satysfakcjonuje. Podsumowując, po małym kryzysie wróciłem do nauki fizyki mając w sobie jeszcze więcej determinacji. Pewnego dnia przyjdę do pana Fizyka i pokażę mu świadectwo zdanej matury z fizyki na 90% i wtedy porozmawiamy o moim dopie.

A co w ostatnim czasie działo się z gitarą ?? Przez tydzień kurzyła się w koncie pokoju, jednak kilka dni temu została odkurzona. Aktualnie staram się znaleźć jakiś złoty środek miedzy nauką, gitarą i panią X. Póki co eksperymentuję z gospodarowaniem czasu i systematyczną nauka i efekty są jak na razie zadowalające. Z nowych piosenek na gitarę uczę się "Hallelujah" (chwyty barowe nie brzmią jeszcze tak jak powinny) i ,z okazji zbliżających się świąt, "Jest taki dzień" oraz "Dzisiaj w Betlejem". Na dzisiaj to już tyle. Zostawiam was z piosenką, która z nieznanych mi powodów, w ostatnim czasie pchała mnie do przodu za każdym razem gdy chciałem już się poddać.


Początkujący gitarzysta w niebieskich słuchawkach 

PS. Ostatnio większość wolnego czasu spędziłem w kinie (aż dwa filmy XD) i zastanawiam się czy nie chcielibyście zobaczyć tutaj moich recenzji tych filmów. Muszę to rozważyć, efekty rozważań zobaczycie (albo nie zobaczycie) sami w odpowiednim czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz